Jak (nie) wypoczywać?
To muszą być udane wakacje! Muszę wreszcie odpocząć! Wszystko powinno być dopięte na ostatni guzik! Musi być rewelacyjnie! Muszę mieć o czym opowiadać znajomym! Muszę wrócić z rewelacyjnymi zdjęciami! Nie mogę czuć złości na wakacjach! Muszę być spokojna!
Psychologowie Thomas Holmes i Richard Rahe stworzyli listę różnorodnych, najbardziej stresogennych wydarzeń życiowych. Na liście znalazł się m.in. urlop. A przecież, przynajmniej teoretycznie, wakacje służyć mają psychicznemu odpoczynkowi. No właśnie, teoretycznie. Bo gdy starannie przeanalizujemy własne oczekiwania (!) wobec urlopu to okazuje się, że nasza definicja urlopu jest czasem tak usztywniona i tak pełna powinności, że ostatecznie nie ma nic wspólnego z odpoczynkiem.
Nie powinno być zbyt gorąco.
Nie powinno być zimno.
Nie powinno być zbyt ciasno.
Nie powinno być zbyt drogo.
Transport powinien być szybki i wygodny.
Powinienem/powinnam dużo zobaczyć i bardzo się opalić … itp. itd.
Dlaczego takie „powinności” utrudniają odpoczynek? Przyczyn jest wiele.
Czasami dotyczą rzeczywistości zewnętrznej, na którą nasz wpływ jest co najmniej ograniczony.
Dotyczą innych ludzi, na który nasz wpływ też jest co najmniej ograniczony.
Tworzą w naszych głowach coś w rodzaju check-listy, która może i sprawdza się w biurze, ale niekoniecznie na wakacjach (punkt 1 odhaczony – „jest OK”, punkt 2 odhaczony – „jest OK”, punkt 3 niespełniony – „z tymi wakacjami jest coś nie tak”)
Często są niesprecyzowane. Chcielibyśmy, żeby było super nawet nie wiedząc, co owo „super” oznacza. Mamy więc check-listę, ale z zamazanymi punktami. Które są więc odhaczone, a które nie?
Oczekujemy, że sama zmiana miejsca będzie wystarczająca, żeby zmienić mnie, męża/żonę/partnera/partnerkę i dzieci.
- Klientka: „To przecież było takie piękne miejsce, a on wciąż chciał spać do 12:00”
- Terapeuta: „A do której mąż lubi spać jak nie jest na urlopie?”
- Klientka: „Długo. Do 12:00 co najmniej"
Oczekujemy, że nasze plany, będą zawsze planami towarzysza/ki podróży.
Co zatem zrobić, żeby tym razem było nieco spokojnie i lżej? Internet kipi od różnego rodzaju porad, my proponujemy coś, co nazywa się restrukturyzacją poznawczą.
Spokojnie i w skupieniu sporządź listę „oczekiwań” wobec urlopu.
Zaznacz w pierwszej kolejności te, które nie zależą od Ciebie i…. wykreśl je albo co najmniej postaraj się przekonać samą siebie/samego siebie, że są to założenia ryzykowne, często skazane na porażkę i mogą się nie zrealizować.
Wróć do tych, które dotyczą Ciebie i unikaj: ogólników, abstraktów, niejasności. Założenie: „Chcę być spokojna/y” jest właśnie takim ogólnikiem. Zdefiniuj, kiedy jesteś spokojna/y: co Cię uspokaja, a co wręcz przeciwnie; jakie zachowania sprzyjając dobremu nastrojowi, a jakie nie. Im bardziej skonkretyzowane założenie, tym lepiej. Skonkretyzowane nie znaczy jednak zawężone. „Jestem spokojna/y, kiedy siedzę na tarasie pełnym słońca” jest bardzo konkretnym założeniem, ale wąskim. Co się więc stanie kiedy będzie padać? Spróbuj zdefiniować PLAN B.
Przeczytaj jeszcze raz założenia z punktu 3 i postaraj się zaplanować taki urlop, aby ich spełnienie było możliwe.
Bądź elastyczna/elastyczny. Najlepszy nawet plan nie zrealizuje się w 100%.
Nie mów do siebie: „Muszę”, bo nie musisz. Wcale nie musisz mieć najlepszych wakacji w życiu, wcale nie musisz być spokojna/spokojny, wcale nie musisz zrobić dobrych zdjęć. Perspektywa przymusu, nawet na poziomie językowym, rodzi napięcie, potęguje zmęczenie, tworzy wrażenie braku kontroli. Mów do siebie: „Chcę”. Chcesz mieć udane wakacje, chcesz być spokojna/y, chcesz się dobrze bawić – i dzięki temu podejmujesz działania, aby to zrealizować.
Oceniaj wpływ wydarzeń na Twoje życie realistycznie. I co z tego, że pada? Owszem, nie opalisz się, ale czy deszcz uniemożliwia Ci zwiedzanie, zjedzenie pysznej kolacji, przeprowadzenie miłej rozmowy? I co z tego, że miałeś/miałaś stłuczkę wynajętym samochodem? Jeśli nic się nikomu nie stało, to zanim popsujesz sobie resztę wakacji, pomyśl czy warto. Zapłacić i tak będziesz musiał/musiała, ale zanim się to stanie możesz spędzić kilka dobrych dni na wakacjach. Przejmuj się tylko tym, co kontrolujesz. Na pozostałe rzeczy nie masz przecież najmniejszego wpływu (np. na przeszłość), przejmowanie się więc nimi pozbawione jest celowości i sensu. Co innego wyciąganie wniosków ... ale to już ma niewiele wspólnego z zamartwianiem się.
Życzymy satysfakcjonujących wakacji!