Czego (nie) potrzebujemy do szczęścia?

Psycholog Psychoterapia Poznań

Dzisiaj proponujemy Państwu zagadkę:  Kto jest szczęśliwszy?

Pan X, który przez 10% czasu nie zarobił nic, a przez 90% czasu zarabiał 5 zł na godzinę, osiągając średnią 4,5 zł na godzinę czy Pan Y, który przez 90% czasu zarabiał 10 zł na godzinę, a przez 10% czasu 15 zł na godzinę osiągając średnią 10,50 zł na godzinę?

Wydawać by się mogło, że oczywiście Pan Y, bo przecież zarobił więcej. Otóż nic bardziej mylnego. Badania pokazują, że to nie obiektywna wartość zarobionych pieniędzy decyduje o naszym szczęściu, ale PORÓWNANIE do tego, co mieliśmy wcześniej. Dlatego okazuje się, że wygrana w totolotka może przynieść więcej szkody niż pożytku (bo po otrzymaniu 1 mln zł każda kolejna pensja wydawać będzie się marnie niska - tak, zdajemy sobie sprawę, że brzmi to niewiarygodnie). Co więcej, gdybyśmy długo nie przeżywali smutku i poczucia porażki, to musielibyśmy otrzymywać coraz silniejsze bodźce, żeby czuć się szczęśliwymi (mieszkańca Hiszpanii nie cieszy tak bardzo słońce, dopóki na 3 miesiące nie przyjedzie do Polski w lutym. Po powrocie do domu zdecydowanie bardziej doceni, jakie ma "pogodowe" szczęście).

Dlaczego zatem Pan X jest taki szczęśliwy? Bo tylko chwilę nie zarabiał nic (porażka, ale krótkotrwała), a następnie większość czasu zarabiał tę samą kwotę, do teraz. Porównuje więc swój stan do momentu kiedy nie zarabiał nic. Pan Y z kolei przez większość czasu zarabiał sporo, chwilowy skok zarobków tylko zwiększył apetyt. Pan Y nie cieszy się ze wzrostu, bo nigdy tak naprawdę nie poniósł porażki, nie ma więc punktu odniesienia. Porównuje chwilowy, duży sukces do mniejszego, długotrwałego sukcesu. Nie czuje zatem, że coś się szczególnie zmieniło.

Czy to znaczy, że nie warto zarabiać pieniędzy? Niekoniecznie. Wyniki te oznaczają, że sukces i szczęście to dwie zupełnie odrębne kategorie, których nie należy ze sobą utożsamiać.

Analiza wniosków z badań psychologicznych wskazuje, że najszczęśliwsze są osoby, których życie jest harmonijne, bez błyskotliwych wzlotów, ale z kilkoma trudnymi wydarzeniami negatywnymi (dzięki którym doceniamy te pozytywne).

Trudno nam akceptować porażki. I nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ od dziecka uczeni jesteśmy, że wygrywanie powinno być naszym celem, że przegrana łączy się ze smutkiem, a czasem złością i że nie przynosi niczego dobrego. Najnowsze badania w ramach psychologii pozytywnej przynoszą jednak zupełnie inne wnioski:

1. Przegrana (na umiarkowanym poziomie) wzmacnia naszą psychiką.
2. Ciągłe wygrywanie wywołałoby efekt nienasycenia – „jutro chcę mieć jeszcze więcej niż wczoraj”.
3. Wygrana przynosi szczęście wówczas, gdy porównywana jest do „mniej szczęśliwej" przeszłości. Innymi słowy, żeby poczuć wygraną muszę poczuć przegraną.
4. Bywa, że przegrana jest dla nas informacją o konieczności wprowadzenia zmian, stanowi impuls do samodoskonalenia.

(na podstawie: Czapiński, J. (2012). Psychologia Pozytywna. Nauka o szczęściu, zdrowiu, sile i cnotach człowieka. Warszawa: Wydawnictwa Naukowe PWN)